niedziela, 22 września 2024

NOWY POCZĄTEK - część 13

/Wbrew pozorom, ten odcinek nie jest pechowy 😊 miłej lektury./

Ula wróciła do Gdańska dwa dni po Świętach, odwożąc po drodze Jaśka i Kingę do Warszawy. W drodze jak zwykle włączyła piosenki Andrei Berg. Słysząc obcy język, Kinga aż podskoczyła na siedzeniu.

- Czy to… po niemiecku? – upewniła się. – Od kiedy to słuchasz Szwabów? – zażartowała.

Ula roześmiała się.

- Co? Nie… Po prostu jak byłam  pierwszy raz w Berlinie, moi niemieccy znajomi zabrali mnie na koncert Andrei Berg, ich popularnej piosenkarki. A następnie dali mi jej płyty, żebym mogła posłuchać jej piosenek.

- No tak, przecież ty świetnie mówisz po niemiecku – przypomniał sobie Jasiek. – A skoro znasz język, to wiesz dokładnie, o czym są piosenki. Teraz je słuchasz.

- Zgadza się.


Gdy tylko dotarła do Gdańska, przed jej mieszkaniem już czekała na nią Julia. Od razu pomogła jej wypakować walizkę z bagażnika – i lekko się przestraszyła.

- O matko, Ulka, puścili cię z torbami z tego Rysiowa? – zapytała z lekkim przejęciem.

- Można tak to ująć – roześmiała się panna Cieplak. – Weź ode mnie walizkę, a ja zabiorę torbę.

Weszły do ​​środka i przy filiżance gorącej herbaty, Ula opowiedziała przyjaciółce o swoich Świętach ze stęsknioną rodziną, a także przekazała ploteczki.

Julia ucieszyła się na wieść, że w firmie odbędzie się wesele, ale potem jej mina spoważniała.

- Wybierasz się na to wesele? – pytanie ostrożnie.

- No wiesz… Maciek jest moim najlepszym przyjacielem. Dlaczego miałbym nie pójść?

- A co, jeśli wśród osób z firmy pojawią się Marek i Paulina? Na pewno nie będą chcieli przepuścić takiej okazji, żeby się pobawić.

- O tym nie pomyślałam. Ale pójdę. Nie będę udawała, że go nie znam. A idę tam wyłącznie dla Maćka.

Po chwili nastąpił głęboki oddech i opowiedziała w skrócie o sytuacji w firmie.

- Naprawdę jest aż tak źle? – zmartwiła się Julia. – Mimo tego, że oddałaś im ten weksel? 

- Weksel to jedno; ale druga sprawa to te nieszczęsne kredyty.

Widząc zaniepokojoną minę Julii, opowiedziała w skrócie o dwóch kredytach, które zostały zaciągnięte na jej firmę „Pro-S”, aby pomóc Markowi. Julia słuchała jej i nie wiedziała, co powiedzieć.

- Jedyne, co możesz zrobić, to pogadać z Wernerem. Skoro planujesz finalnie wrócić do Warszawy, to przydałby się tobie jakiś asystent, ktoś, kto przejmie twoje obowiązki. Najlepiej byłoby, gdyby była to osoba równie obeznana w ekonomii i znająca tak świetnie niemiecki.

- No jasne, druga taka Ula Cieplak. Tylko czy ktoś taki istnieje?

Roześmiały się obie.

- Słuchaj, a co porabiasz w Sylwestra? To już za trzy dni.

- Kurde blaszka, faktycznie… Wiesz, że jakoś o tym zapomniałam? Nie mam żadnych planów.

- No, to już masz. Wczoraj, wyobraź sobie, wpadłam na Wernera w Galerii Bałtyckiej. Powiedział mi, że ma w Sopocie zaprzyjaźniony ośrodek letniskowy. Zaprasza tam ekipę z naszej firmy, a także z KERIMY. Będziemy mogli tam również nocować.

Ula była tym zaskoczona.

- Co mu powiedziałaś? A ty się w ogóle wybierasz?

- Ja tak. Zgodziłam się też za ciebie, ale…

- Nie ma żadnego „ale”, bo oczywiście chętnie pójdę.

* * *

Impreza sylwestrowa u Wernera już od samego początku zapowiadała się szampańsko. Zamówiony przez szefa transport zabrał ich na miejsce, a towarzystwo zaczęło już świętować po drodze. Zanim dotarli na miejsce, już mieli pogodny nastrój.

Gospodarz przywitał ich w progu własnego domu, życząc wszystkim dobrej zabawy. Oddał im również klucze od domków, gdyby ktoś potrzebował odpocząć.

Ula rozejrzała się po towarzystwie. Wśród gości rozpoznała także ekipę z KERIMY, do których podeszła i przywitała serdecznie. W tym towarzystwie znalazła się również piękna dziewczyna o ciemnych długich włosach, ozdobionych pasemkami. Na jej ramieniu pysznił się niesamowity tatuaż w kształcie półksiężyca. Dziewczyna swobodnie mówiła po niemiecku. Myśląc, że nieznajoma jest Niemką, zagadnęła do niej po niemiecku.

- Ich bin Polin – powiedziała tamta, potrząsając głową. – Nazywam się Zuzanna Schulz – dodała po polsku.

- Zuzanna Szulc… Zuźka Szulc? Czy my się czasami nie znamy? Wykłady u profesora Rychtera na SGH? – strzeliła.

Strzał był celny. Zuzanna przytaknęła.

- Oczywiście. A ty musisz być…

- Ula Cieplak – wyciągnęła do niej rękę.

 - Ula Cieplak… No jasne! To ty miałaś zawsze najlepsze notatki na roku. Wszyscy od ciebie ściągaliśmy – roześmiała się.

- O czym rozmawiacie? – przerwał im David Seidel. – Czy wy się znacie?

- Tak. Zuzanna i ja znamy się ze studiów.

- Co ty tutaj robisz? – nie mogła nadziwić się Ula. – Skąd znasz Wernera?

W odpowiedzi Werner pojawił się obok Zuzanny i objął ją ramieniem.

- Widzę, pani Urszulo, że poznała pani moją siostrzenicę. Ale skąd wy się znacie?

- Nie wiedziałam, że Zuźka jest pana siostrzenicą. Znamy się ze studiów.

- Chyba tylko wy na roku mówiliście do mnie „Zuźka". Nikt inny tak do mnie nie mówił – uśmiechnęła się dziewczyna.

- To się dobrze składa, że ​​się znacie, bo od nowego roku Zuzanna będzie pracować razem z nami. Jest ekonomistą.

Ta wiadomość ucieszyła Ulę.

* * *

Kilka dni po rozpoczęciu nowego roku, do gabinetu Uli wszedł Werner, w towarzystwie Zuzanny.

- Pani Urszulo, jak już wspomniałem, moja siostrzenica będzie pracować z nami. A ponieważ znacie się ze studiów, to myślę, że możecie śmiało pracować razem. Może… jako pani asystentka?

- Oczywiście, bardzo chętnie – zgodziła się Ula, a koleżanka przytaknęła.

Zuzanna została od razu wprowadzona w najważniejsze sprawy. Uważnie przeglądała wszystkie dokumenty i zadawała rzeczowe pytania. Kiedy już była ze wszystkim na bieżąco, usiadły razem przy kawie.

- Nie miałam pojęcia, że jesteś siostrzenicą Wernera.

- Bo też się nie chwaliłam. Ja noszę nazwisko po moich rodzicach, a Joachim jest bratem mojej mamy. Mój tata jest Niemcem, nazywa się Arnold Schulz – przeliterowała dla pewności – ale ja w Polsce używam polskiej wersji, Szulc. Tak mi jest łatwiej.

- A gdzie się urodziłaś, w Polsce czy w Niemczech?

 - Urodziłam się i mieszkaliśmy w Polsce, we Frankfurcie nad Odrą; a potem tata kupił dom w Monachium. Natomiast do szkoły podstawowej, liceum i na studia chodziłam w Polsce. Mieszkałam właśnie u wuja.

- Rozumiem.

* * *

Mając wsparcie w postaci asystentki, a zarazem koleżanki ze studiów, Ula była spokojna o pracę. Za każdym razem, gdy wybierała się do Berlina, obie dziewczyny jeździły razem. Zuzanna także znała się świetnie z Davidem i Lisą. Można powiedzieć, że obie na tym korzystały.

Któregoś popołudnia, Julia weszła do Uli, wykorzystując chwilową nieobecność panny Szulc. Ula przeglądała plik dokumentów.

- Ulka… bardzo jesteś zajęta? – zapytała.

- Nie, a co się stało?

- Jak ci się pracuje z tą Szulc?

- Bardzo dobrze. Przez to, że Zuźka i ja znamy się od czasów studiów, świetnie się rozumiemy.

- Cieszę się. A jak tam twoje kredyty? Spłacasz?

- Tak, spłacam, nie musisz się obawiać. Każdą pensję i premię przeliczam z euro na złotówki, i od razu przeznaczam odpowiednią pulę pieniędzy na spłatę kredytu. Bo tak naprawdę płacę tylko za paliwo do mojego samochodu, i twojej mamie za czynsz i media.

- No tak. A dużo ci jeszcze zostało do spłaty?

Ula pokazała jej harmonogram spłat i adnotacje z datą przelewów.

- Jak tak dalej pójdzie, to spłacę przynajmniej ten jeden kredyt, póki jeszcze tu jestem na kontrakcie.


Mniej więcej na ten temat Ula pokłóciła się z Maćkiem. Przyjaciel zbeształ ją lekko.

- Ulka, a ty co tak się dla nich poświęcasz? – mówił. – Mało przez nich płakałaś?

- Maciek, ale ja to robię wyłącznie dla Ali, Eli, Izy… nawet dla twojej Ani. I tylko dlatego się tak poświęcam.

- A nie czasami dla Marka? – zapytał z lekką kpiną.

Ula zaczerwieniła się.

- Maciek… Im szybciej spłacę te kredyty, tym szybciej się od nich uwolnię.

 Od nich i od Marka.

- No dobrze, ja już nic nie mówię – przyjaciel podniósł w geście obronnym obie ręce do góry.

Na tym stanęło. Na szczęście dzięki pensji i premiom, Uli udało się spłacić prawie w całości jeden kredyt, ten na reprezentację. Drugi, ten na patenty, był spłacany po kolei.

Ten temat dziewczyny wałkowały jeszcze przez kilka dni. Ula zdradziła przyjaciółce rozmowę z Alicją i propozycję, żeby wrócić do „Febo & Dobrzański”.

- I co, chcesz tam wrócić? – zapytała ostrożnie Julia.

- Jeszcze nie wiem, kurde blaszka… Im bardziej staram się uciec od przeszłości, tym mocniej mnie dopada. Co ja mam robić?

- Może nie staraj się na siłę uciekać, tylko staw jej czoła – doradziła szczerze przyjaciółka.

- Julka, a czy ty myślisz, że to takie proste? Cały czas mam przed oczami szufladę z nieszczęsnymi błyskotkami od Sebastiana, i jeszcze ten liścik…

Julia położyła jej serdecznie rękę na ramieniu.

- Wiem, że ciężko jest zmierzyć się z przeszłością. Ale co było, to było, i tego nic nie zmieni; a co będzie, to wszystko zależy od ciebie.

- Dzięki, Julia. Kochana z ciebie przyjaciółka.

Brak komentarzy:

NOWY POCZĄTEK - część 13

/Wbrew pozorom, ten odcinek nie jest pechowy 😊 miłej lektury./ Ula wróciła do Gdańska dwa dni po Świętach, odwożąc po drodze Jaśka i Kingę ...