/Wbrew pozorom, ten odcinek nie jest pechowy 馃槉 mi艂ej lektury./
Ula wr贸ci艂a do Gda艅ska dwa dni po 艢wi臋tach, odwo偶膮c po drodze Ja艣ka i King臋 do Warszawy. W drodze jak zwykle w艂膮czy艂a piosenki Andrei Berg. S艂ysz膮c obcy j臋zyk, Kinga a偶 podskoczy艂a na siedzeniu.
- Czy to… po niemiecku? – upewni艂a si臋. – Od kiedy to s艂uchasz Szwab贸w? – za偶artowa艂a.
Ula roze艣mia艂a si臋.
- Co? Nie… Po prostu jak by艂am pierwszy raz w Berlinie, moi niemieccy znajomi zabrali mnie na koncert Andrei Berg, ich popularnej piosenkarki. A nast臋pnie dali mi jej p艂yty, 偶ebym mog艂a pos艂ucha膰 jej piosenek.
- No tak, przecie偶 ty 艣wietnie m贸wisz po niemiecku – przypomnia艂 sobie Jasiek. – A skoro znasz j臋zyk, to wiesz dok艂adnie, o czym s膮 piosenki. Teraz je s艂uchasz.
- Zgadza si臋.
Gdy tylko dotar艂a do Gda艅ska, przed jej mieszkaniem ju偶 czeka艂a na ni膮 Julia. Od razu pomog艂a jej wypakowa膰 walizk臋 z baga偶nika – i lekko si臋 przestraszy艂a.
- O matko, Ulka, pu艣cili ci臋 z torbami z tego Rysiowa? – zapyta艂a z lekkim przej臋ciem.
- Mo偶na tak to uj膮膰 – roze艣mia艂a si臋 panna Cieplak. – We藕 ode mnie walizk臋, a ja zabior臋 torb臋.
Wesz艂y do 艣rodka i przy fili偶ance gor膮cej herbaty, Ula opowiedzia艂a przyjaci贸艂ce o swoich 艢wi臋tach ze st臋sknion膮 rodzin膮, a tak偶e przekaza艂a ploteczki.
Julia ucieszy艂a si臋 na wie艣膰, 偶e w firmie odb臋dzie si臋 wesele, ale potem jej mina spowa偶nia艂a.
- Wybierasz si臋 na to wesele? – pytanie ostro偶nie.
- No wiesz… Maciek jest moim najlepszym przyjacielem. Dlaczego mia艂bym nie p贸j艣膰?
- A co, je艣li w艣r贸d os贸b z firmy pojawi膮 si臋 Marek i Paulina? Na pewno nie b臋d膮 chcieli przepu艣ci膰 takiej okazji, 偶eby si臋 pobawi膰.
- O tym nie pomy艣la艂am. Ale p贸jd臋. Nie b臋d臋 udawa艂a, 偶e go nie znam. A id臋 tam wy艂膮cznie dla Ma膰ka.
Po chwili nast膮pi艂 g艂臋boki oddech i opowiedzia艂a w skr贸cie o sytuacji w firmie.
- Naprawd臋 jest a偶 tak 藕le? – zmartwi艂a si臋 Julia. – Mimo tego, 偶e odda艂a艣 im ten weksel?
- Weksel to jedno; ale druga sprawa to te nieszcz臋sne kredyty.
Widz膮c zaniepokojon膮 min臋 Julii, opowiedzia艂a w skr贸cie o dw贸ch kredytach, kt贸re zosta艂y zaci膮gni臋te na jej firm臋 „Pro-S”, aby pom贸c Markowi. Julia s艂ucha艂a jej i nie wiedzia艂a, co powiedzie膰.
- Jedyne, co mo偶esz zrobi膰, to pogada膰 z Wernerem. Skoro planujesz finalnie wr贸ci膰 do Warszawy, to przyda艂by si臋 tobie jaki艣 asystent, kto艣, kto przejmie twoje obowi膮zki. Najlepiej by艂oby, gdyby by艂a to osoba r贸wnie obeznana w ekonomii i znaj膮ca tak 艣wietnie niemiecki.
- No jasne, druga taka Ula Cieplak. Tylko czy kto艣 taki istnieje?
Roze艣mia艂y si臋 obie.
- S艂uchaj, a co porabiasz w Sylwestra? To ju偶 za trzy dni.
- Kurde blaszka, faktycznie… Wiesz, 偶e jako艣 o tym zapomnia艂am? Nie mam 偶adnych plan贸w.
- No, to ju偶 masz. Wczoraj, wyobra藕 sobie, wpad艂am na Wernera w Galerii Ba艂tyckiej. Powiedzia艂 mi, 偶e ma w Sopocie zaprzyja藕niony o艣rodek letniskowy. Zaprasza tam ekip臋 z naszej firmy, a tak偶e z KERIMY. B臋dziemy mogli tam r贸wnie偶 nocowa膰.
Ula by艂a tym zaskoczona.
- Co mu powiedzia艂a艣? A ty si臋 w og贸le wybierasz?
- Ja tak. Zgodzi艂am si臋 te偶 za ciebie, ale…
- Nie ma 偶adnego „ale”, bo oczywi艣cie ch臋tnie p贸jd臋.
* * *
Impreza sylwestrowa u Wernera ju偶 od samego pocz膮tku zapowiada艂a si臋 szampa艅sko. Zam贸wiony przez szefa transport zabra艂 ich na miejsce, a towarzystwo zacz臋艂o ju偶 艣wi臋towa膰 po drodze. Zanim dotarli na miejsce, ju偶 mieli pogodny nastr贸j.
Gospodarz przywita艂 ich w progu w艂asnego domu, 偶ycz膮c wszystkim dobrej zabawy. Odda艂 im r贸wnie偶 klucze od domk贸w, gdyby kto艣 potrzebowa艂 odpocz膮膰.
Ula rozejrza艂a si臋 po towarzystwie. W艣r贸d go艣ci rozpozna艂a tak偶e ekip臋 z KERIMY, do kt贸rych podesz艂a i przywita艂a serdecznie. W tym towarzystwie znalaz艂a si臋 r贸wnie偶 pi臋kna dziewczyna o ciemnych d艂ugich w艂osach, ozdobionych pasemkami. Na jej ramieniu pyszni艂 si臋 niesamowity tatua偶 w kszta艂cie p贸艂ksi臋偶yca. Dziewczyna swobodnie m贸wi艂a po niemiecku. My艣l膮c, 偶e nieznajoma jest Niemk膮, zagadn臋艂a do niej po niemiecku.
- Ich bin Polin – powiedzia艂a tamta, potrz膮saj膮c g艂ow膮. – Nazywam si臋 Zuzanna Schulz – doda艂a po polsku.
- Zuzanna Szulc… Zu藕ka Szulc? Czy my si臋 czasami nie znamy? Wyk艂ady u profesora Rychtera na SGH? – strzeli艂a.
Strza艂 by艂 celny. Zuzanna przytakn臋艂a.
- Oczywi艣cie. A ty musisz by膰…
- Ula Cieplak – wyci膮gn臋艂a do niej r臋k臋.
- Ula Cieplak… No jasne! To ty mia艂a艣 zawsze najlepsze notatki na roku. Wszyscy od ciebie 艣ci膮gali艣my – roze艣mia艂a si臋.
- O czym rozmawiacie? – przerwa艂 im David Seidel. – Czy wy si臋 znacie?
- Tak. Zuzanna i ja znamy si臋 ze studi贸w.
- Co ty tutaj robisz? – nie mog艂a nadziwi膰 si臋 Ula. – Sk膮d znasz Wernera?
W odpowiedzi Werner pojawi艂 si臋 obok Zuzanny i obj膮艂 j膮 ramieniem.
- Widz臋, pani Urszulo, 偶e pozna艂a pani moj膮 siostrzenic臋. Ale sk膮d wy si臋 znacie?
- Nie wiedzia艂am, 偶e Zu藕ka jest pana siostrzenic膮. Znamy si臋 ze studi贸w.
- Chyba tylko wy na roku m贸wili艣cie do mnie „Zu藕ka". Nikt inny tak do mnie nie m贸wi艂 – u艣miechn臋艂a si臋 dziewczyna.
- To si臋 dobrze sk艂ada, 偶e si臋 znacie, bo od nowego roku Zuzanna b臋dzie pracowa膰 razem z nami. Jest ekonomist膮.
Ta wiadomo艣膰 ucieszy艂a Ul臋.
* * *
Kilka dni po rozpocz臋ciu nowego roku, do gabinetu Uli wszed艂 Werner, w towarzystwie Zuzanny.
- Pani Urszulo, jak ju偶 wspomnia艂em, moja siostrzenica b臋dzie pracowa膰 z nami. A poniewa偶 znacie si臋 ze studi贸w, to my艣l臋, 偶e mo偶ecie 艣mia艂o pracowa膰 razem. Mo偶e… jako pani asystentka?
- Oczywi艣cie, bardzo ch臋tnie – zgodzi艂a si臋 Ula, a kole偶anka przytakn臋艂a.
Zuzanna zosta艂a od razu wprowadzona w najwa偶niejsze sprawy. Uwa偶nie przegl膮da艂a wszystkie dokumenty i zadawa艂a rzeczowe pytania. Kiedy ju偶 by艂a ze wszystkim na bie偶膮co, usiad艂y razem przy kawie.
- Nie mia艂am poj臋cia, 偶e jeste艣 siostrzenic膮 Wernera.
- Bo te偶 si臋 nie chwali艂am. Ja nosz臋 nazwisko po moich rodzicach, a Joachim jest bratem mojej mamy. M贸j tata jest Niemcem, nazywa si臋 Arnold Schulz – przeliterowa艂a dla pewno艣ci – ale ja w Polsce u偶ywam polskiej wersji, Szulc. Tak mi jest 艂atwiej.
- A gdzie si臋 urodzi艂a艣, w Polsce czy w Niemczech?
- Urodzi艂am si臋 i mieszkali艣my w Polsce, we Frankfurcie nad Odr膮; a potem tata kupi艂 dom w Monachium. Natomiast do szko艂y podstawowej, liceum i na studia chodzi艂am w Polsce. Mieszka艂am w艂a艣nie u wuja.
- Rozumiem.
* * *
Maj膮c wsparcie w postaci asystentki, a zarazem kole偶anki ze studi贸w, Ula by艂a spokojna o prac臋. Za ka偶dym razem, gdy wybiera艂a si臋 do Berlina, obie dziewczyny je藕dzi艂y razem. Zuzanna tak偶e zna艂a si臋 艣wietnie z Davidem i Lis膮. Mo偶na powiedzie膰, 偶e obie na tym korzysta艂y.
Kt贸rego艣 popo艂udnia, Julia wesz艂a do Uli, wykorzystuj膮c chwilow膮 nieobecno艣膰 panny Szulc. Ula przegl膮da艂a plik dokument贸w.
- Ulka… bardzo jeste艣 zaj臋ta? – zapyta艂a.
- Nie, a co si臋 sta艂o?
- Jak ci si臋 pracuje z t膮 Szulc?
- Bardzo dobrze. Przez to, 偶e Zu藕ka i ja znamy si臋 od czas贸w studi贸w, 艣wietnie si臋 rozumiemy.
- Ciesz臋 si臋. A jak tam twoje kredyty? Sp艂acasz?
- Tak, sp艂acam, nie musisz si臋 obawia膰. Ka偶d膮 pensj臋 i premi臋 przeliczam z euro na z艂ot贸wki, i od razu przeznaczam odpowiedni膮 pul臋 pieni臋dzy na sp艂at臋 kredytu. Bo tak naprawd臋 p艂ac臋 tylko za paliwo do mojego samochodu, i twojej mamie za czynsz i media.
- No tak. A du偶o ci jeszcze zosta艂o do sp艂aty?
Ula pokaza艂a jej harmonogram sp艂at i adnotacje z dat膮 przelew贸w.
- Jak tak dalej p贸jdzie, to sp艂ac臋 przynajmniej ten jeden kredyt, p贸ki jeszcze tu jestem na kontrakcie.
Mniej wi臋cej na ten temat Ula pok艂贸ci艂a si臋 z Ma膰kiem. Przyjaciel zbeszta艂 j膮 lekko.
- Ulka, a ty co tak si臋 dla nich po艣wi臋casz? – m贸wi艂. – Ma艂o przez nich p艂aka艂a艣?
- Maciek, ale ja to robi臋 wy艂膮cznie dla Ali, Eli, Izy… nawet dla twojej Ani. I tylko dlatego si臋 tak po艣wi臋cam.
- A nie czasami dla Marka? – zapyta艂 z lekk膮 kpin膮.
Ula zaczerwieni艂a si臋.
- Maciek… Im szybciej sp艂ac臋 te kredyty, tym szybciej si臋 od nich uwolni臋.
Od nich i od Marka.
- No dobrze, ja ju偶 nic nie m贸wi臋 – przyjaciel podni贸s艂 w ge艣cie obronnym obie r臋ce do g贸ry.
Na tym stan臋艂o. Na szcz臋艣cie dzi臋ki pensji i premiom, Uli uda艂o si臋 sp艂aci膰 prawie w ca艂o艣ci jeden kredyt, ten na reprezentacj臋. Drugi, ten na patenty, by艂 sp艂acany po kolei.
Ten temat dziewczyny wa艂kowa艂y jeszcze przez kilka dni. Ula zdradzi艂a przyjaci贸艂ce rozmow臋 z Alicj膮 i propozycj臋, 偶eby wr贸ci膰 do „Febo & Dobrza艅ski”.
- I co, chcesz tam wr贸ci膰? – zapyta艂a ostro偶nie Julia.
- Jeszcze nie wiem, kurde blaszka… Im bardziej staram si臋 uciec od przesz艂o艣ci, tym mocniej mnie dopada. Co ja mam robi膰?
- Mo偶e nie staraj si臋 na si艂臋 ucieka膰, tylko staw jej czo艂a – doradzi艂a szczerze przyjaci贸艂ka.
- Julka, a czy ty my艣lisz, 偶e to takie proste? Ca艂y czas mam przed oczami szuflad臋 z nieszcz臋snymi b艂yskotkami od Sebastiana, i jeszcze ten li艣cik…
Julia po艂o偶y艂a jej serdecznie r臋k臋 na ramieniu.
- Wiem, 偶e ci臋偶ko jest zmierzy膰 si臋 z przesz艂o艣ci膮. Ale co by艂o, to by艂o, i tego nic nie zmieni; a co b臋dzie, to wszystko zale偶y od ciebie.
- Dzi臋ki, Julia. Kochana z ciebie przyjaci贸艂ka.